"Niemożliwe do zrealizowania". Ardanowski o polskich obietnicach dla Ukrainy

Dodano:
Przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy prezydencie RP - Jan Krzysztof Ardanowski Źródło: PAP / Rafał Guz
Były minister rolnictwa przekonuje, że deklaracje dotyczące transportu ukraińskiego zboża do polskich portów są niemożliwe do zrealizowania.

Świat obawia się kryzysu żywnościowego, który uderzy w najbiedniejsze państwa Afryki i Azji, a który może wybuchnąć z powodu działań Rosji na Ukrainie. Wojska rosyjskie blokują ukraińskim władzom możliwość eksportu zboża przez porty w Odessie. Sytuacji nie rozwiązało podpisane kilka dni temu porozumienie między Kijowem a Moskwą, które zakładało możliwość wysyłania zboża drogą morską. Jednak w niecałą dobę po podpisaniu dokumentu Rosjanie zbombardowali port handlowy w Odessie, potęgując tym samym wątpliwości, co do tego, czy w końcu możliwe będzie eksportowanie ukraińskiego zboża.

Puste deklaracje

Kryzys próbuje rozwiązać Polska, transportując koleją zboże do portów na Pomorzu. Jednak nasza infrastruktura jest zbyt mała, aby można było udrożnić w ten sposób kanał ukraińskiego eksportu. Wyraźnie wskazywał na to Jan Krzysztof Ardanowski, który w poniedziałek pojawił się na antenie radiowej "Trójki".

– Deklaracje, że przewieziemy zboże ukraińskie lądem do portów i wyślemy w świat, są niemożliwe do zrealizowania. To wielkie chęci z naszej strony, bo wsparcie Ukrainy jest polską racją stanu. Ale nie mamy infrastruktury i nie jesteśmy w stanie zbudować jej w kilka tygodni – powiedział przewodniczący prezydenckiej rady do spraw rolnictwa i obszarów wiejskich.

Ardanowski wskazywał, że w szczególności Polska nie ma odpowiedniej infrastruktury do magazynowania i transportu zboża. Wspomniał także o amerykańskiej deklaracji pomocy w budowie silosów na zboże, które miały stać w okolicach Dąbrowy Górniczej. W położonym niedaleko Sławkowie kończą się tory, które mają taki sam rozstaw jak osie pociągów wykorzystywanych na Ukrainie. Tutaj jednak pojawia się kolejny problem.

– Nie mamy wagonów towarowych do przewozu zboża, bo już kilka lat temu zrezygnowaliśmy z jego transportu kolejowego na rzecz drogowego. Były obietnice ze strony Niemiec, że je dostarczą, byśmy mogli przewozić ukraińskie zboże, np. do portów w Hamburgu. Ani kontenerów, ani zbiorników nie ma. Deklaracje były, ale pomocy nie uzyskaliśmy żadnej – wskazał Ardanowski.

Ukraińskie zboże w Polsce

Były szef resortu rolnictwa wskazał także, ze ukraińskie zboże jest sprzedawane w Polsce. Jak to możliwe?

– Nie mamy gwarancji żadnej, że zboże, które miało tylko przejeżdżać tranzytem, nie pozostaje w Polsce. Na granicy jest analizowana tylko ilość zboża importowana przez polskie firmy, około 700 tys. ton w ostatnich dwóch miesiącach, to nie jest ilość, która "rozwaliłaby" polski rynek, choć też mu nie pomaga. Ale to nie jest jeszcze tragedia – wyjaśnił.

– Mamy sygnały od rolników, organizacji rolniczych i posłów z południowo-wschodniej Polski, że to zboże zamiast przejechać tranzytem i trafić do Hamburga czy Kłajpedy, zostaje w Polsce. Obkupiły się wielkie zakłady, które potrzebują wielkich ilości zboża, hodujące drób, świnie, ale też mieszalnie pasz. Problem polskich rolników jest bardzo istotny: gdzie my sprzedamy nasze zboże? – dodał.

Zapraszamy do wypróbowania „DO RZECZY+”

TYLKO 1,90 ZŁ ZA TYDZIEŃ i TAK PRZEZ 12 TYGODNI!

Dzięki „DO RZECZY+” zyskają Państwo dostęp do: wydań tygodnika i miesięcznika, dodatkowych artykułów naszych publicystów: Rafała Ziemkiewicza, Pawła Lisickiego, Łukasza Warzechy i wielu innych oraz programów „Polska Do Rzeczy” i „Antysystem”.

WYPRÓBUJ

Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...